piątek, 30 października 2015

9

Cały czwartek spędziłam na hali. Najpierw chłopaki mieli trening, później pojechałam z Bartkiem na szybki lunch, wróciliśmy i przez dwie godziny graliśmy w siatkówkę. Okej, raczej odbijaliśmy piłkę przez siatkę lub ja z piskiem uciekałam przed ścinami Bartka.
-Znęcasz się nade mną!- krzyknęłam, gdy z głośnym hukiem przewróciłam się na parkiet, boleśnie obijając przy tym kość ogonową.
-Ty niezdaro- zaśmiał się Bartek przechodząc pod siatką i podając mi rękę- Mogę ci pomasować jeśli chcesz- uśmiechnął się szelmowsko.
-W takim razie wolę cierpieć- wstając pokazałam mu język.
Tego samego dnia wieczorem Kurek pojechał autobusem do Rzeszowa na wieczór kawalerski. Ja dołączyłam do niego w sobotę rano. Tak jak Bartek radził przyjechałam autobusem. Na dworcu przesiadłam się w komunikację miejską i około dziewiątej w końcu byłam na miejscu. Przed dużym beżowym domem stał zaparkowany srebrny elegancki samochód marki, której nie potrafiłam rozpoznać. Do maski przyczepiona była biała wstęga i stroik, a tylna tablica rejestracyjna informowała, że jedzie nim para młoda. Zapukałam do drzwi domu i odczekałam dłuższą chwilę, lecz nikt nie otworzył. Z wnętrza dobiegały podniesione głosy. Niepewnie nacisnęłam klamkę i weszłam do środka. Dom był przestronny, a z miejsca, w którym stałam można było dostrzec niemal cały parter. Postawiłam torbę na ziemi i z ramionami skrzyżowanymi na piersiach oparłam się o ciągnący się do samego sufitu słupek.
Mężczyzna mający na sobie czarne skarpetki, bokserki tego samego koloru i białą koszulę rozchyloną niczym Rejtan, biegał po domu trzymając się za głowę i co chwila nerwowo coś wykrzykując.
-Możesz się uspokoić? Ślub masz dopiero za sześć godzin- mruknął rozłożony na dużej sofie Bartek. Wydawał się być zupełnie niezainteresowany tym, co dzieje się wokół i leniwie przesuwał palcem po wyświetlaczu telefonu.
-Rusz to wielkie dupsko i pomóż mi zawiązać tę cholerna muchę!- warknął, rzucając w Kurka poduszką.
-Przecież jeszcze zdążysz się ubrudzić przed tym ślubem- westchnął, leniwie wstając i podchodząc do kolegi- I wcale nie mam wielkiego dupska!- dodał z naburmuszoną miną, a ja nie mogąc się pohamować wybuchnęłam głośnym śmiechem na jej widok. Oboje podskoczyli wystraszeni i przenieśli na mnie spojrzenia.
-Oo, Natka!- zawołał Bartek rzucając muchą w Piotrka i podchodząc do mnie- Dobrze, że jesteś!- przytulił mnie lekko- Może ty przemówisz mu do rozsądku! Prawda, że jest za wcześnie żeby szykować się na ten cały ślub?- położył ręce na moich ramionach.
-Cóż, według mnie to jest już nawet trochę za późno- spojrzałam na niego z wyrzutem- Nigdy nie wiadomo czy coś nie wypadnie po drodze.
-O, mój człowiek!- powiedział Pit podchodząc do mnie- Tak w ogóle to Piotrek jestem- wyciągnął w moją stronę rękę, którą ujęłam.
-Natalia, miło mi- odpowiedziałam z szerokim uśmiechem. Chłopak wyglądał na bardzo sympatycznego i również był wielkoludem.
-To może ty pomożesz mi z tą muchą? Bo tak trzęsą mi się ręce, że chyba nie dam rady- jęknął zrozpaczony.

Po dwunastej byliśmy już gotowi do wyjścia. Piotrek trząsł się tak, jakby było mu niesamowicie zimno, choć nadal byliśmy w domu. Nagle rozdzwonił się telefon i Pit wybiegł do kuchni, by go odebrać.
-Ślicznie wyglądasz, wiesz?- wymruczał Kurek tuż nad moim uchem.
-Cieszę się, że podoba ci się mój worek- posłałam mu wymuszony uśmiech i sięgnęłam po płaszcz. Nagle do przedpokoju wpadł  przyszły pan młody, który wyglądał tak, jakby miał się zaraz rozpłakać.
-Co się stało?- zapytałam, patrząc na niego przestraszona.
-Dzwoniła Ola...- jęknął cicho i urwał.
-I co?- ponaglił go Bartek.
-Ania, jej świadkowa, dostała ospy wietrznej i nie przyjedzie...- dodał, uderzając się otwartą dłonią w czoło.
-To nie może poprosić jakiejś innej koleżanki?- zaproponowałam próbując trzeźwo myśleć.
-No właśnie prosiła, by zapytać czy ty nie zechciałabyś zostać jej świadkową...- powiedział nieśmiało.
-Ja?- zdziwiona położyłam dłoń na klatce piersiowej, a Pit nieśmiało pokiwał głową.
-No ja... Ja...- gdy spojrzałam na jego zmartwioną i zbolałą minę wiedziałam, że nie mogę mu odmówić- Byłoby mi bardzo miło...- uśmiechnęłam się szczerze. Piotrek podbiegł do mnie, chwycił mnie w ramiona i uniósł wysoko w powietrze.
-Dziękuję, dziękuję, dziękuję!- wykrzyczał całując mnie w policzek, po czym pobiegł zadzwonić do Oli.
-Dlaczego ja? Przecież nawet nigdy nie widziała mnie na oczy...- powiedziałam bardziej do siebie niż do siatkarza.
-Bo ja wiem...- Kurek wzruszył ramionami, a w przedpokoju pojawił się Piotrek.
-Już wszystko załatwione- powiedział dziarsko- Musimy już jechać. Ty jesteś jej świadkową, więc już dawno powinnaś u niej być- porwał czarny płaszcz i wybiegł z domu. Bartek westchnął głośno i wzniósł oczy do nieba. Wziął ode mnie mój płaszcz i pomógł go założyć, po czym chwycił swój i wyszliśmy z domu. Kurek zakluczył drzwi otworzył mi te samochodowe od strony pasażera w srebrnym aucie. W środku na tylnym siedzeniu czekał już Pit nerwowo wystukujący jakiś nieokreślony rytm o swoje kolana.
-Czym ty się tak denerwujesz?- zapytał Bartek pakując się do auta- Nie jesteś czegoś pewien?- na jego twarzy zobaczyłam cień uśmiechu.
-Zwariowałeś?!- niemal krzyknął- Jestem pewien na sto procent, Ola to anioł! Dlatego właśnie boję się, że coś pójdzie nie tak...
-Wszystko będzie tak- zapewniłam go obracając się przez lewe ramię. Puściłam mu oczko i uśmiechnęłam się szeroko.
Po dwudziestu minutach byliśmy pod domem Oli. Oczywiście czekała na nas brama.
-No panowie, mam nadzieję, że macie pełen bagażnik- poklepałam Bartka po ramieniu i wyskoczyłam z auta. Drzwi otworzyła mi- jak się później okazało- mama panny młodej i serdecznie zaprosiła mnie do środka. Ola stała pośrodku wielkiego salonu. Była naprawdę piękną dziewczyną.
-Hej- powiedziałam nieśmiało.
-O, hej Natalia!- krzyknęła Ola i podbiegła do mnie- Bardzo miło mi cię w końcu poznać! Bartek tyle dobrego o tobie opowiadał!- uśmiechnęła się szeroko- Pięknie ci dziękuję, że zgodziłaś się zostać moją świadkową tak na ostatnią chwilę- wzniosła oczy do nieba- Mam nadzieję, że nic niespodziewanego już dziś się nie wydarzy.
-Ja również mam taką nadzieję- odwzajemniłam jej uśmiech- Prześlicznie wyglądasz!- powiedziałam szczerze.
-Dziękuję bardzo- odpowiedziała, a na jej policzkach zarysował się lekki rumieniec- Gdzie chłopaki?
-Zaraz powinni być. Znaczy nie wiem ile zajmie im targowanie się o ciebie- zachichotałam, wskazując palcem na okno, przez które widać było bramę. Ola wzniosła oczy do nieba.
-Chciałabym już być w tym kościele- westchnęła z uśmiechem.
-Już niedługo- powiedziałam pokrzepiająco.

Po pół godziny siedzieliśmy już w srebrnym samochodzie i jechaliśmy w stronę kościoła. Oczywiście nie obyło się bez kolejnych bramek. Jedną z nich zorganizowali koledzy z drużyny Piotrka, którzy rozgrywali na drodze mecz siatkówki. Po kilku minutach popisów Igła udał, że został faulowany, a jako lekarstwo na rzekomy ból zażądał dwóch butelek wódki. Było bardzo zabawnie, ale gdy podjechaliśmy pod kościół ujrzałam ulgę na twarzach Oli i Piotrka. Co prawda do uroczystości zostało jeszcze pół godziny, ale musieliśmy załatwić z księdzem kwestię zmiany świadkowej.
-No to zróbmy to- powiedział z szerokim uśmiechem Pit, łapiąc za klamkę u drzwi.
-Ej, chwila- bąknął Bartek gorączkowo grzebiąc po kieszeniach.
-Tylko spróbuj to powiedzieć, a uduszę cię gołymi rękami...- wysyczałam.
-Kiedy ja naprawdę ich...- wyszeptał Kurek.
-Chyba żartujesz...- powiedział ostro Pit.
-Hehe, no żartuję- wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu i szybko wysiadł z auta widząc, jak zamachuję się na niego małym bukietem.
-Na pewno je masz?- zapytałam, gdy zdążaliśmy w stronę tylnego wejścia do kościoła..
-Mam, mam- wyciągnął z kieszeni zielone pudełeczko i pomachał mi nim przed nosem.
-Twoje parszywe szczęście- syknęłam.

Pięć godzin później wesele rozkręciło się na dobre. Siedziałam przy stole pomiędzy Olą i Bartkiem. Właściwie to dopiero usiedliśmy, bo oczywiście najpierw musieliśmy zatańczyć ze wszystkimi członkami rodziny państwa młodych. Ślub był naprawdę udany i oczywiście podczas przysięgi nie mogłam pohamować wzruszenia. Poznałam większość siatkarskich znajomych Bartka i musiałam przyznać, że naprawdę bardzo ich polubiłam.
Kurek polewał naszej czwórce kolejną kolejkę fałszując mi do ucha fragmenty granej właśnie piosenki, gdy poczułam, że zdecydowanie na razie mi wystarczy.
-Nie lej mi już- poprosiłam wstając od stołu.
-Gdzie idziesz?- zapytał.
-Zaraz wrócę- wymamrotałam i udałam się w stronę wyjścia na dziedziniec pałacyku, w którym odbywało się wesele. Jakiś mężczyzna zaproponował mi papierosa, a ja z chęcią przystałam na jego propozycję. Uśmiechnęłam się lekko, podziękowałam i ruszyłam się w stronę stojącej nieco na uboczu dużej huśtawki. Siadłam na niej czując jak na moich ramionach tworzy się gęsia skórka i natychmiast pożałowałam, że nie wzięłam płaszcza. Chłodny wiatr przyniósł mi ulgę; chyba za dużo wypiłam. Zawsze miałam słabą głowę. Z lubością przyłożyłam papierosa do ust czując jak ostry dym gryzie moje płuca.
-Tutaj jesteś!- usłyszałam za sobą głos Bartka- Wszystko w porządku?- zapytał okrążając huśtawkę.
-Trochę słabo mi się zrobiło- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-Przeziębisz się, łosiu- westchnął, ściągając z siebie płaszcz i zarzucając go na moje ramiona.
-Dziękuję- mruknęłam. Siatkarz usiadł obok mnie, zabrał papierosa spomiędzy moich palców i przyjrzał mu się uważnie. Byłam pewna, że go wyrzuci, ale ten przyłożył go do ust i zaciągnął się nim głęboko.
-Można wam?- zapytałam zdziwiona.
-Nie. Ale kogo to obchodzi- wzruszył ramionami i uśmiechnął się do mnie. Odwzajemniłam gest i położyłam głowę na jego ramieniu- Lepiej ci już?- zapytał troskliwie, a ja lekko pokiwałam głową.
-Tak, ale chciałabym tu jeszcze chwilę zostać- wyszeptałam obserwując kłęby pary wydostające się z moich ust- Tobie pewnie jest zimno, więc może wróć do środka żebyś się nie przeziębił...
-Spokojnie- odrzucił końcówkę papierosa do kosza i objął mnie ramieniem. Położyłam głowę na jego piersi, a dłoń na mostku słuchając, jak miarowo oddycha.
-Masz ładne perfumy- wymruczałam zamykając oczy.
-Chyba się spiłaś...- zachichotał.
-Myślisz, że tylko po pijaku mówię miłe rzeczy?- zapytałam unosząc głowę, by na niego spojrzeć.
-Nie o to mi chodziło. Po prostu jeszcze nie doczekałem się żadnego miłego słowa z twojej strony...
-Dla mnie gesty świadczą lepiej niż słowa...
-Wiem, doświadczyłem tego- uśmiechnął się lekko- A o czym miał świadczyć tamten gest?- wiedziałam, że miał na myśli to, co wydarzyło się przed domem Karola.
Strzepnęłam niewidzialny pyłek z jego koszuli i ponownie spojrzałam w jego oczy.
-O tym, że bardzo cię lubię...- powiedziałam cichutko, uważnie lustrując jego twarz.
 Kilkudniowy zarost dodawał mu co niemiara uroku i musiałam przyznać, że w garniturze wyglądał co najmniej zabójczo. Delikatnie położył swą ogromną dłoń na moim policzku i lekko go pogładził. Uśmiechnęłam się speszona i spuściłam wzrok na guziki jego koszuli, gdy nagle poczułam jego miękkie usta na swoich.
-To fajnie, bo ja też cię lubię- wyszeptał po chwili, a ja poczułam, jak oblewam się rumieńcem.
Nagle dobiegł nas głośny dziecięcy śmiech, a już po chwili ujrzeliśmy Oliwiera uciekającego przed ciężarną żoną Michała. Ta dorwała go dopiero wtedy, gdy dobiegł do nas i rzucił się na kolana Bartka.
-Koniec tego cyrku, mój drogi. Najwyższa pora żebyś poszedł spać- powiedziała stanowczo, chwytając go za ramię.
-Nieee, mamo, proszę- zrobił smutną minkę- Bardzo chciałbym zostać do północy.
-Oli, jest już bardzo późno- westchnęła Dagmara. Obróciła głowę w naszą stronę i spojrzała na nas przepraszająco- Wybaczcie. To chyba taki wiek, nie mogę sobie z nim poradzić...
-Nic się nie stało- odpowiedział szybko Bartek, a następnie zwrócił się do chłopczyka- Nie wolno uciekać mamie. Dobrze wiesz, że nie powinna biegać- spojrzał na niego surowo.
-Wiem...- Oli na chwilę spuścił główkę- Bo ja jeszcze nie tańczyłem z Natalią, mamo, proszę!- pisnął obejmując jej udo. Uśmiechnęłam się szeroko, a Daga uniosła ręce w geście poddania.
-Do środka, bo się przeziębisz- powiedziała stanowczo.
Czas pozostały do północy spędziłam tańcząc na przemian z młodym Winiarskim i Bartkiem.
Kilkanaście minut przed północą Kurek gdzieś zniknął, a przede mną wykwitł Kłos. Karol Kłos dla jasności.
-Zatańczysz?- zapytał puszczając mi oczko. Widać było, że jest lekko podpity.
-Chętnie- uśmiechnęłam się szeroko podając mu dłoń. Sama przecież ni byłam w lepszym stanie. Gdy tylko zaschło mi w gardle przepłukiwałam je kieliszkiem wina. Musiałam przyznać, że tańczył bardzo dobrze, a przy tym ciągle opowiadał mi jakieś anegdoty, z których śmiałam się jak głupia.
-A gdzie masz Bartka?- zapytał, gdy zaczęliśmy poruszać się wolniej, ponieważ z głośników popłynęły pierwsze takty ballady.
-A nie wiem w sumie, gdzieś się ulotnił...- przyznałam szczerze-A ty gdzie masz swoją towarzyszkę?- Karol zaprosił bowiem jakąś koleżankę.
-Pewnie tańczy gdzieś czy coś...- odpowiedział, wzruszając ramionami- Natka, słuchaj, ja wiem jak to wszystko wygląda...- westchnął- Wiem, że coś się dzieje między tobą a Kurkiem i po prostu chcę cię chronić...
-Oj, proszę...- jęknęłam- Nie dziś...
-Ale...
-Przed czym chcesz mnie chronić?- zapytałam nieco za ostro- Możesz mi w końcu powiedzieć co się między wami wydarzyło?
Karol tylko pokręcił głową.
-Nie mogę. Przykro mi. Chciałbym tylko żebyś zachowała dystans w stosunku do niego- wbił stanowcze spojrzenie prosto w moje oczy.
-Dlaczego?- zapytałam bezgłośnie.
-Bo boję się, że może cię skrzywdzić...
-Jestem dużą dziewczynką- powiedziałam stanowczo i odsunęłam się od niego- Poradzę sobie- odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę pustego stolika. Usiadłam na białym krześle i sięgnęłam po kolejny kieliszek czerwonego wina, który dość szybko opróżniłam.
-Drodzy państwo, właśnie wybiła północ, tak więc czas na życzenia dla państwa Nowakowskich i tort, a następnie oczepiny!- usłyszałam głos prowadzącego i przeklęłam pod nosem, leniwie podnosząc się z krzesła. Nogi bolały mnie tak jakbym właśnie przebiegła maraton i szczerze mówiąc- byłam wykończona.
Po nieco bardziej oficjalnej części nadeszła pora na ciąg dalszy zabaw. Udałam się w stronę Oli stojącej pośrodku kółka utworzonego przez panny. Pomogłam jej odpiąć welon i sama (zmuszona stanowczym spojrzeniem młodej pani Nowakowskiej) dołączyłam do tejże wesołej gromadki. Rozejrzałam się po otaczających nas ludziach. Wśród nich stał Bartek, który uśmiechał się do mnie. Odwzajemniłam gest, nieco za długo się w niego wpatrując.
Welon złapała ładna niewysoka blondynka, a ja odetchnęłam z ulgą. Pomogłam jej przypiąć welon Oli i odsunęłam się robiąc miejsce panom, którzy czyhali na muszkę Pita. Złapał ją Bartek, a moje serce zabiło złowrogo.
-O nie...- wyrwało się z moich ust, gdy patrzyłam jak blondynka z szerokim uśmiechem zbliża się do Kurka i zaczyna z nim tańczyć. Ktoś obiektywnie patrzący na tę sytuację pewnie powiedziałby, że ślicznie ze sobą wyglądają, ale ja miałam ochotę wydrapać tej dziewczynie oczy. Uczucie nasiliło się, gdy wszyscy zgromadzeni zaczęli krzyczeć: gorzko! gorzko! Kątem oka zauważyłam, że Piotrek patrzy na mnie z uwagą, jakby próbował odczytać to, co dzieje się w mojej głowie. Ja natomiast wbijałam spojrzenie w Bartka, który wyszeptał coś do blondynki i lekko musnął jej policzek.
-Nie pijemy wódki, nie pijemy wódki, pocałunek był za krótki!- po sali rozległa się przygrywka. Bartek wzruszył ramionami pokazując, że w ogóle go to nie rusza i chwycił dziewczynę w ramiona kontynuując taniec.
Zrobiło mi się niedobrze. Chyba ze strachu, sama nie wiem. Chyba bałam się tego, że Bartek nie był mi już obojętny. Spędzałam z nim bardzo dużo czasu i uwielbiałam to, ale zdawałam sobie sprawę z tego, że dla niego pewni nic to nie znaczy. Przecież kochał Aśkę. Trudno się dziwić. Ja nie dorastałam jej do pięt.
Dziwna relacja między nami się wytworzyła. Niby coś, a jednak nic.
Ale ten dzisiejszy pocałunek. On coś znaczył. Jestem pewna, że Bartek nie rzuca słów na wiatr.
-Zatańczysz?- podskoczyłam lekko, słysząc głos tuż nad uchem. Uniosłam głowę i ujrzałam Piotrka. Uśmiechnęłam się wymuszenie i pokiwałam głową. Wirowałam na parkiecie czując jego uważne spojrzenie, dlatego też starałam się nie zerkać zbyt często w stronę Bartka, choć bardzo mnie to korciło.
-Nat, nie bądź taka zazdrosna- mruknął siatkarz wyrywając mnie z rozmyślań.
-Słucham? Ja?- udałam zdziwienie.
-Nie, moja babcia- prychnął.
-Nie wiem o czym mówisz...- odpowiedziałam, wbijając wzrok w jego klatkę piersiową.
-On patrzy na ciebie jak na największy skarb- wyszeptał patrząc w moje oczy- Uwierz mi... Dawno go nie widziałem w takim stanie. Takim... dobrym stanie.
Wzruszyłam ramionami demonstrując brak zainteresowania, a Piotrek pokręcił głową i uśmiechnął się pod nosem.
-Słabo udajesz, księżniczko- wyszeptał mi do ucha przesuwając się po parkiecie- Odbijany!- zawołał nagle do jakiejś pary wirującej obok nas i już po chwili znalazłam się w ramionach Bartka. Wbiłam wzrok w guziki jego koszuli i dziękowałam Bogu, że Kurek był tak wysoki, że nie musiałam przymusowo patrzeć mu w oczy.
Usłyszałam jak melodia po raz kolejny tego wieczoru zmienia się w balladę. Bartek przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie i schylił się opierając swoje czoło o moje.
-Jak się bawisz?- zapytał cicho.
-A ty?- odpowiedziałam pytaniem, przesuwając dłonie na jego szyję i poprawiając mu muchę Piotrka.
-Szczerze?- spojrzał na mnie robiąc dzióbek- Wolałbym żebyś to ty była nową panną młodą- mruknął, składając buziaka na moich ustach. Uśmiechnęłam się nieśmiało wtulając głowę w jego klatkę piersiową. Teraz już zupełnie nie wiedziałam, co o tym wszystkim myśleć, ale najzwyczajniej w świecie po prostu byłam szczęśliwa.
Po kolejnych zabawach razem z Bartkiem udaliśmy się do stolika Dagmary i Michała. Wypiliśmy kolejną butelkę wina bardzo dobrze się przy tym bawiąc. Okazało się, że Daga to naprawdę sympatyczna kobieta i złapałam z nią świetny kontakt.Ona oczywiście nie piła- była w dziewiątym miesiącu ciąży.
Gdy wybiła druga nie wiadomo skąd pojawił się Oli pokładając się na kolanach Winiara.
-Dobra, szkrab, lecimy do łóżka- rzekł stanowczo siatkarz, klepiąc synka po plecach.
-Ty jeszcze tutaj?- syknęła Dagmara- Michał, miałeś go położyć już ponad godzinę temu- spojrzała groźnie na męża, a ten tylko niewinnie wzruszył ramionami i skulił się tak, jakby zaraz miał wpaść pod stół. Kto by pomyślał, że taki potężny mężczyzna może bać się niskiej i drobnej kobiety? Jednak żona to żona. Uśmiechnęłam się pod nosem i powoli wstałam od stołu.
-Chodź, Oli, ja cię położę, okej?- zapytałam bardziej Winiarskich niż jego samego. Chłopczyk lekko pokiwał główką i przetarł oczy małą piąstką. Dagmara spojrzała na mnie z wdzięcznością i podała mi kluczyk do ich pokoju.
-Pomogę ci- zaoferował się Bartek, wstając tuż za mną. Wziął małego na ręce i ruszyliśmy w stronę szerokich krętych schodów, po drodze informując Pita, że na chwilę znikamy.
Wsunęłam klucz w zamek drzwi pokoju z numerem dwieście osiem znajdującego się na trzecim piętrze i powoli weszłam do środka zapalając tylko małą lampkę. Odchyliłam kołdrę i zrobiłam miejsce Bartkowi, który położył na łóżku śpiącego już Oliwiera. Delikatnie zdjęłam mu butki oraz spodenki i okryłam, by nie zmarzł.
-Sama już padam- jęknęłam- A na dodatek jestem pijana jak bela...
-Chcesz iść spać?- zapytał, wyjmując z kieszeni dokładnie taki sam kluczyk jak ten do pokoju numer dwieście osiem.
-Przecież nie możemy zostawić Oli i Piotrka samych- mruknęłam, lekko przecierając oczy.
-Chodź, na pół godzinki- objął mnie ramieniem i poprowadził w stronę wyjścia.
Gdy tylko weszliśmy do pokoju dwieście siedemnaście rzuciłam się na łóżko, zupełnie nie zwracając uwagi na makijaż czy sukienkę. Po chwili poczułam jak łóżko ugina się jeszcze bardziej pod ciężarem Bartka. Delikatnie zsunął buty z moich stóp i położył się obok.
-Już pewnie nie wstaniemy- jęknęłam- Świadkowie nie powinni się spijać- burknęłam w poduszkę.
-Mhmm- mruknął Kurek, obejmując mnie w pasie i składając na moim karku delikatny pocałunek.
-Jesteśmy nieodpowiedzialni...- dodałam.
-Mhmmmm- powtórzył siatkarz kontynuując obsypywanie pocałunkami mojego karku. Czułam jak jego dłoń sunie w górę moich pleców i zatrzymuje się na suwaku sukienki. Uniosłam głowę i spojrzałam na niego. Jego oczy błyszczały. Usta miał zaczerwienione i lekko rozchylone. Zadawały nieme pytanie.




 Jest i dziewiątka. Trochę gruba wyszła.
Nie odpowiada mi coś w tym rozdziale. W sumie to taka papka, zapchajdziura, ale i takowe czasem są potrzebne, choć nudzą.
Dziękuję za wszystkie komentarze, a szczególnie za te, które zawierały krytykę.


Zapraszam do komentowania! :)



16 komentarzy:

  1. Jej cudo *.* A końcówka...juz się nie mogę doczekać kolejnego rozdzialu. Oby pojawił się jak najszybciej :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wybacz moją nieobecność, ale dosłownie wbiłam się w rutynę dnia codziennego i nawet u siebie nic nie dodawałam :(.
    Musiałam nadrobić kilka rozdziałów i zauważyłam mały błąd :P. Kiedy Kurek pilnował Arka i Oliwera to Antoś już był, a w tym rozdziale Daga jest w ciąży. Jeżeli coś popieprzyłam to wybacz haha :D.
    Czy to wszystko nie za wcześnie ??? Rozumiem, że chyba nie chcesz z tego zrobić książki, ale fajnie byłoby gdyby dłużej się tak tekstami cisnęli hahhaa. Fajne to było :). Mimo tego i tak cudownie się czyta i ta końcówka ^^ *.*. Genialnie, aż miałam motylki w brzuchu :D.
    Pozdrawiam Serdecznie Dooma :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Antoś Antosiem :D
      Kto zabroni Mistrzowi Świata? :D

      Usuń
    2. Magia u Winiarów ??? Hahaha Winiarowi na wszystko pozwolę :)

      Usuń
    3. Żadna magia! Po prostu płodny z niego chłopak :P

      Usuń
  3. No jestem! Zobacz jak szybko!
    Bartek, aleś się wkręcił w Natkę. No i jak gorąco. Bartek to cudowny tu jest. Opiekuńczy, z poczuciem humoru, kochany i taki.. nie umiem znaleźć odpowiedniego słowa.. taki przyprawiający o zawrót głowy.. i miekkię nogi, no i o motylko w brzuchu. A czy szybko? Sama nie wiem.. Tak szczerze, które z nas by nie uległo jego wdziękom? Która nie poddałaby się jego urokowi szczególnie, gdy jest się pijanym? No chleba i nieba! To Kurek jest! No chyba odmówienie mu to tak jakby oddać się biczowaniu.. Nie jesteśmy ascetkami.
    Dawaj, Chuderlaczku! Mówże, co ci Siurak uczynił, że tak go nie trawisz.. Laskę ci ukradł, samochód w komisie podebrał czy zeżarł ci obiad? No dalej, bo skonam z ciekawości. Najpewniej to skomplikuje całą sprawę, Natka strzeli focha i ku uciesze Karola Stalkera I będzie go pocieszać i ciosać kołki na łbie Kurasia. No czekam, czekam!

    A tam śmieciłaś, nabijałaś mi fejm komentarzami.
    Dlaczego nie może Michał być tym kimś, zią?

    PS - nie wiem, dlaczego zawsze u ciebie zostawiam takie popieprzone komentarze. Nie gniewasz się za nie?

    Zuzek, my--niepokonani.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Misiek nie może być ''tym kimś'', ponieważ napisałaś, że Winiar często przychodził, a poza tym ON również był parę razy (mniej więcej, oczywiście nie oddam Twojego geniuszu :p). Chyba, że coś pomyliłam i okaże się, że to jednak Misio był :3

      UBÓSTWIAM TWOJE POPIEPRZONE KOMENTARZE I ZAWSZE CZEKAM NA NIE Z UTĘSKNIENIEM <3

      Usuń
  4. Zaprosiłaś, więc jestem :)
    Całkiem fajnie piszesz, wiesz? ^^ Podoba mi się u ciebie. I pomimo tego, że rzadko czytam historie o siatkówce, to zostanę, możesz być pewna.
    Bartek po prostu złoty chłopak. Świetnie go wykreowałaś! Ciekawe, czy chodzi gdzieś po świecie taki idealny egzemplarz... :)
    Cóż, zabieram się powoli za nadrabianie zaległości. Mogłabyś mnie przy okazji informować o nowościach? Chciałabym być na bieżąco, bo mój blogger ostatnio wariuje... Z góry dziękuję! :)
    Buziaki :**
    PS. Zapraszam również do siebie. Co prawda u mnie "skokowo", ale może ci się spodoba :)
    blue-flares.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, hej! :3
      bardzo serdecznie Cię witam i bardzo się cieszę, że zdecydowałaś się zostać na dłużej c:
      Jak sobie życzysz będę Cię informować, tylko gdybyś mogła dodaj się do zakładki INFORMOWANI, będzie mi o wiele łatwiej (oczywiście o ile jeszcze tego nie zrobiłaś).

      Sama miałam kiedyś skoczkowe dziecko, więc chętnie zawitam :3

      Usuń
  5. Znowu zakończyłaś w takim momencie, że...ah Ty! :)
    Twój styl pisma bardzo mi się podoba, to taka przyjemna nie banalna historia, młodych ludzi...
    Natalia świetnie sobie poradziła jako świadkowa, ale upiła się chyba ze stresu :) A opiekuńczy Bartek niech się odpowiednio zajmie swoją partnerką :)

    Dziś dodałam nowy rozdział. Nr 15 :) I skomentuje go tak...O ile Ola jakoś układa sobie życie bez Wojtka i dzielnie znosi jego najścia to nad Bartkiem i Mają prawdziwie czarne chmury....

    http://you-and-me-forever.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za wszystkie miłe słowa c:

      Obiecuję zajrzeć do Ciebie jeśli tylko znajdę chwilkę, bo ostatnio krucho z czasem. Jeśli chcesz dodaj się do SPAMU, bo stamtąd zazwyczaj czerpię coś do poczytania :)

      Usuń
  6. Mam tylko nadzieję, że Bartek nie wykorzysta tego, że Nati jest w stanie głębokiego upojenia

    OdpowiedzUsuń
  7. Chyba Bartek zakochał się w Natalii , liczę że będą szczęśliwi.niepokoi mnie te teksty Karola ,że on ją zrani. Jestem ciekawa co między nimi się wydarzy. czekam na kolejny. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział! Mega wciągnęła mnie cała fabuła bloga. Bartek i Natalia? Zdecydowanie ciągnie ich do siebie, chociaż nie wiem dlaczego wolałabym Karola na miejscu Kurka. No nic! Zrobisz jak będziesz chciała. :) Życzę weny i z niecierpliwością czekam na następny!

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie :*
    dziwnaprzygodazsiatkowka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajnie, że Natka zgodziła się być świadkową. Widać było, że Piotrkiem targają emocje, strach, a Bartek jako Jego przyjaciel nie pomógł Mu choćby trochę wyluzować. Nie wiem czemu, ale jakoś irytuje mnie postawa Kurka...i do przyjaciół i do Natki.
    I znów pojawili się Winiarscy z Olim w roli głównej *.* czyżby Michał po raz 3 został tatą? ^^
    Fajnie, że Karol zaprzestał milczenie z dziewczyną, ale mogliby dość SO finiszu tej rozmowy i wszystko sobie wyjaśnić, najlepiej na trzeźwo ;P
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudo!!!! Chcę więcej!!:) czekam na kolejny rozdział:)
    i zapraszam do mnie na 2 rozdział.
    http://micorazoninsiente.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń