wtorek, 28 lipca 2015

1

Niezgrabnie wygramoliłam się z autobusu zarzucając sportową torbę na ramię. Wiatr głośno i mocno zawiał, więc poprawiłam gruby szalik i rozejrzałam się wokoło. Ani śladu ojca. Szczerze mówiąc nawet mnie to szczególnie nie zdziwiło. Zawsze było wiele rzeczy ważniejszych ode mnie, nawet w Święta Bożego Narodzenia.
Odkąd rodzice się rozwiedli (a od tego momentu minęło już prawie dwadzieścia lat) stałam się główną ofiarą rozpadu ich związku. Oboje mnie kochali, ale pokazywali to w zupełnie odmienny sposób. Mama zawsze pilnowała bym odrobiła lekcje i dbała, bym była ciepło i elegancko ubrana. Tato natomiast odkąd zdobył posadę prezesa klubu siatkarskiego próbował przekonać mnie do siebie prezentami, które (jak uważał) miały wynagrodzić mi jego nieobecność i brak zainteresowania.
Westchnęłam cicho, po czym wyciągnęłam telefon i wybrałam jego numer.
-Córciu, przepraszam- tak brzmiały jego pierwsze słowa.
-Gdzie jesteś?- zapytałam rzeczowo.
-Przeciągnęło mi się spotkanie, nie dam rady cię odebrać...
-Dobra, to co mam zrobić?- zrezygnowana usiadłam na ławce.
-Wiesz co... Mam pewien pomysł. Nie odchodź z przystanku, zaraz ktoś po ciebie przyjedzie, dobrze?
-Jasne- mruknęłam i zakończyłam połączenie- Ciekawe gdzie miałabym pójść w tej dziurze...- dodałam pod nosem, po czym wyjęłam z torby czapkę i naciągnęłam ją na uszy.
Po kilkunastu długich minutach tylko od czasu do czasu przerywanych warkotem samochodowego silnika zatrzymało się przede mną czarne eleganckie auto, z którego po kilku sekundach zgrabnym ruchem wydostał się kierowca, jednocześnie naciskając przycisk przy breloczku do kluczy, by automatycznie otworzyć bagażnik.
-Cześć, Natalia- powiedział chłopak, lekko się uśmiechając. Był mniej więcej w moim wieku i nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że już gdzieś go widziałam. Był bardzo wysoki, więc musiałam solidnie zadrzeć głowę, by na niego spojrzeć.
-Czy to ta scena, w której zaczyna robić się groźnie, a ja powinnam spadać, gdzie pieprz rośnie, bo chcesz mnie zapakować do bagażnika i wywieźć do lasu?- wyrzuciłam z siebie to długie zdanie nie robiąc nawet przerwy na oddech, co wywołało chichot u mojego rozmówcy.
-Jestem tu z polecenia twojego taty, mam cię dostarczyć na halę- mruknął, wyciągając rękę w stronę mojej torby.
-A co zatrzymało szanownego tatusia?- zapytałam opryskliwie, po czym dźwignęłam się z ławki i wymijając zdziwionego chłopaka sama umieściłam bagaż w miejscu do tego przeznaczonym.
-Jakieś zebranie, sam nie wiem- wzruszył ramionami otwierając mi drzwi po stronie pasażera- Prosił, więc jestem.
Chłopak szybko obszedł auto i zajął miejsce na fotelu kierowcy. Uruchomił silnik i zapiął pas, po czym obrócił się w moją stronę.
-Karol- podał mi swoją wielką dłoń.
-Natalia, jak już wiesz- odpowiedziałam siląc się na uśmiech.
Spodziewałam się, że chłopak nie wyrobił sobie o mnie najlepszej opinii. Zresztą trudno mu się dziwić, bo zachowałam się jak rozpuszczona gówniara. Westchnęłam cicho i zapięłam pas.
-Natalio, więc co cię sprowadza do Bełchatowa poza chęcią spotkania się z ojcem?- zagadnął Karol.
-Nic innego- odparłam- Właśnie skończyłam studia i w zasadzie powinnam zająć się szukaniem pracy, ale mama nalegała, bym tu przyjechała...
Tym zakończyłam moją wypowiedź. Wcale nie chciałam dodawać, że musiałam tu przyjechać, bo moja rodzicielka i jej nowy partner wybrali się na Ibizę w celach wypoczynkowych.
W zasadzie jednak wcale nie musiałam. Po prostu chyba chciałam.
Zawsze pragnęłam normalnych relacji z obojgiem rodziców, jednak stale odnosiłam wrażenie, że to nie jest priorytetem mojego ojca. W sumie trudno mu się dziwić- ma nową rodzinę i syna.
-Ooo, a co studiowałaś?- dopytał Karol.
-Filologie hiszpańską- odpowiedziałam, a ten na dłuższą chwilę pogrążył się w swoich myślach, zabawnie marszcząc przy tym nos.
-Coś nie tak?- zapytałam, przyglądając się mu z uwagą.
-Nie, nie- mruknął szybko i zmienił bieg.
Po kilku minutach byliśmy już pod halą, gdzie stacjonował mój ojciec. Karol pomógł mi wyjąć torbę z bagażnika i po chwili odjechał tłumacząc, że musi jeszcze odebrać z uczelni swoją dziewczynę. Podziękowałam i weszłam do środka w poszukiwaniu gabinetu ojca. Mój wzrok padł na mężczyznę siedzącego na ławce naprzeciw wielkich drzwi i przeglądającego coś w telefonie.
-Przepraszam, orientujesz się może, gdzie znajduje się gabinet Konrada Piechockiego?- zapytałam, podchodząc do niego wolnym krokiem i poprawiając ciężką torbę.
-Jasne- podniósł głowę znad ekraniku i wstał. On także był ogromny. Zauważyłam, że koło ławki leży torba treningowa z niewielkim nadrukiem "2 WLAZŁY''
-O kurczę- pomyślałam, po czym dokładnie zlustrowałam jego twarz.
Mimo że mój ojciec był prezesem tak znanego klubu to ja nigdy szczególnie nie interesowałam się sportem.
-Musisz iść tym korytarzem w prawo i za uschniętym kwiatkiem jeszcze raz w prawo- powiedział, szeroko się uśmiechając, a ja zachichotałam.
-Dziękuję- rzuciłam i ruszyłam we wskazanym przez niego kierunku.
-Ale wydaje mi się, że jest zajęty...- usłyszałam jego niepewny głos.
-Może dla mnie znajdzie chwilę, dzięki- posłał mi pełen zrozumienia uśmiech, a ja ponownie się odwróciłam.
Kiedy trafiłam pod gabinet ojca usłyszałam dochodzące ze środka głosy. Ktoś ewidentnie się żegnał. Usiadłam na plastikowym krzesełku i po dwóch minutach drzwi się otworzyły, a zza nich wyłonił się elegancki pan w dystyngowanym garniturze, a za nim mój ojciec.
-Dziękuję- powiedział- Interesy z panem to czysta przyjemność- posłał mu swój firmowy uśmiech.
-Dziękuję, do widzenia- odpowiedział gość łamaną polszczyzną, po czym obrócił się na pięcie i odszedł.
-O, Natka!- dopiero po chwili mnie zauważył- Witaj, dziecko- objął mnie i pocałował w czoło- Bardzo przepraszam, że nie mogłem cię odebrać i w dodatku musiałaś czekać.
-Przywykłam- mruknęłam oschle.
-Już jedziemy do domu. Nie mogę się doczekać, kiedy poznasz Kasię- zresztą ona też nie może się doczekać.
Posłałam ojcu wymuszony uśmiech. Kasia była nową dziewczyną mojego taty.  W przeciwieństwie do niej, ja nie miałam najmniejszej ochoty na jej poznanie. Według mnie jedyną kobietą, która mogła zajmować miejsce u boku mojego ojca była moja mama.
Po dwudziestu minutach jazdy samochodem wysiedliśmy przy wielkim białym domu. Kiedy przekroczyłam jego próg nie mogłam się nadziwić- był urządzony bardzo nowocześnie i elegancko, co w zupełności nie pasowało do stylu mojego ojca. Nagle usłyszałam na schodach tupot szpilek i przede mną stanęła ciemnowłosa kobieta. Zamurowało mnie. Dosłownie, bo dziewczyna na oko była w moim wieku.
-Cześć, jestem Kasia- zatrzepotała rzęsami i niemal siłą chwyciła moją dłoń.
-Natalia- odpowiedziałam, siląc się na miły ton.
-Miło mi cię w końcu poznać, tyle o tobie słyszałam!- zaszczebiotała.
-Ja o tobie nie... I szczerze mówiąc, bez urazy, myślałam, że jesteś trochę starsza- zlustrowałam ją wzrokiem od góry do dołu. Miała na sobie czerwony sweterek z wycięciem w serek, które odsłaniało sporą część piersi i krótką czarną spódniczkę. Przez chwilę przemknęło mi przez myśl, że ojciec być może ma kryzys wieku średniego.
-To chyba nie jest ważne, phawda?- mruknęła- Kochamy się z Konhadem i to jest najważniejsze- oparła się o ramię mojego ojca, a ja o mało co nie wybuchłam gromkim śmiechem. Ta kobieta nie wypowiadała ''r'', co było co najmniej komiczne.
-Tak, tak, phawda- odpowiedziałam, naśladując ją. Zdawałam sobie sprawę, że czasami zachowuję się zupełnie nie na swój wiek, ale po prostu nie mogłam się powstrzymać. Oburzona kobieta zadarła wysoko głowę i oddaliła się do kuchni twierdząc, że przygotuje kolację.
-Bądź dla niej miła- syknął ojciec w moją stronę, a ja przewróciłam oczami.
-Jasna sphawa- zaszczebiotałam, a on tylko pokręcił głową i wskazał mi pokój, w którym zamieszkam.



Jest i pierwszy!
Z niecierpliwością czekam na Wasze opinie :)

Wprowadziłam dopiero dwóch siatkarzy, w dalszych częściach wszystko zacznie się rozwijać.
Macie jakieś upodobania, kogo chcielibyście w tym opowiadaniu? 
Chętnie poczytam :D

8 komentarzy:

  1. No takie życie córki ustawionego ojca...wszystko ważniejsze od rodziny. ;/
    Karol taki uczynny, a ja się boję, że dziewczyna może namieszać między środkowym a Jego dziewczyną...
    Noooo jest Mario i jest git ;D
    Hahahhahahah rozwalilae ta cała Kasia xD sory...hozwaliła ;D
    To zależy od Ciebie kto tu się pojawi ja i tak będę czytać ^^ to Twoja koncepcja ;)
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z SKRzAcik ! Rodzina jest zawsze na 2 ( lub nawet na dalszym) miejscu :).
    Mariusz *.* Dawno z nim nie czytałam opowiadania gdzie był głównym bohaterem :) Wiec fajnie by było jakby to on zajął to miejsce chyba, że to skrzaty mają być tymi "głównymi bohaterami" oprócz Natki ;).
    Oj fajnie fajnie :* Pozdrawiam Dooma :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żywię wielką sympatię do Maria, więc na pewno będzie się tu przewijała jego postać i mogę Ci obiecać, że jeszcze wiele namiesza :D

      Usuń
  3. Super :D Również zgadzam się z SKRzAcik i Dooma. :). Co do osób/ osoby to obojętnie kto to będzie , wybór należy do ciebie :)
    Czekam na kolejny rozdział :) Pozdrawiam Ania :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No co za ojciec :o o prosze Mario :o pierwszy raz chyba czytam o nim w opowiadaniu xD Ej ta wada wymowy wcale nie jest śmieszne xD wyhaszam sobie xD ahahhaahahah współczuje jeśli ktoś tak mówi(wiem ile pracy trzeba włożyć w to żeby mówić "normalnie")

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam Maria i on będzie tu mieszał, a mieszał :D

      Wiem, że ta wada nie jest śmieszna (chociaż może trochę jest), ale nadaje postaci wyrazistość :D

      Usuń
  5. Super rozdział :) i jeszcze o Bełchatowskich chłopakach :) świetny pomysł i czekam na kolejne rozdziały :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Melduję się! :D
    Bardzo dobrze, że jest tu Mario :D Niech miesza ;) Będzie Skra, więc ja też tutaj na dłużej zabawię^^
    Skoro Natka studiowała filologię hiszpańską widziałabym tutaj Facundo :D
    Czekam na kolejny :*

    A u mnie pojawili się już bohaterzy, zapraszam! chore-ambicje.blogspot.com ;)

    OdpowiedzUsuń